Widuje się w internetach reklamy i obietnice magików, którzy obiecują, że nauczą Cię angielskiego w tydzień czy trzy miesiące do poziomu komunikatywnego. Okej, ale poziom komunikatywny czyli właściwie to jaki? Czy to, że miałem w szkole angielski oznacza, że mój angielski jest komunikatywny?
/Na obrazku: Co? Mówisz że komunikacja to coś więcej niż «chcę ciasteczko»?/
Oferta pracy z komunikatywnym angielskim
Komunikatywny angielski jest niemal nieodłącznym wymogiem wielu ofert pracy. Na jednym z popularnych forów internetowych znalazłem dramatyczny wpis internautki:
“Jest jedno stanowisko pracy, które dla mnie jest wymarzone, ale nie wiem czy się starać… Trochę boje się, że się zbłaźnię z tą znajomością języka angielskiego.”
Co ciekawe internautka dodaje:
„Byłam fakt w Anglii, dogadywałam się z Anglikami, ale tutaj w Polsce jakoś boję się mówić po angielsku, nie wiem czemu”.
Brzmi znajomo?
Widzę tutaj dwa językowe zjawiska:
W tym tekście opiszę jak zaradzić tym zjawiskom. Następnie odpowiemy sobie na dwa dodatkowe pytania:
- Co to znaczy, że czyjś poziom angielskiego jest komunikatywny?
- Jak najlepiej osiągnąć poziom komunikatywny?
Tak więc do rzeczy!
1. Zahamowania i lęk przed mówieniem w języku angielskim
Zahamowania przed mówieniem w języku angielskim (po angielsku inhibitions) nie są niczym niezwykłym. Przyszli nauczyciele języków obcych uczą się nawet na swoich kursach pedagogicznych jak z nimi pracować i jak pomagać uczniom je pokonywać.
Kiedy jednak dostają pracę w szkole państwowej, okazuje się, że gdy w klasie jest 30 rozbrykanych uczniów, jedyną szansą na przetrwanie i nauczenie ich czegokolwiek, jest wprowadzenie chociażby minimum dyscypliny. A wprowadzanie dyscypliny wiąże się z dawką stresu. W ten sposób nauka języka angielskiego zaczyna nam kojarzyć się ze stresem, spotęgowanym jeszcze wymaganymi przez ministerstwo oświaty sprawdzianami, testami i egzaminami.
Do tego dochodzą elementy kulturowe. Zdajecie sobie sprawę, że jako mieszkańcy Europy środkowej, jesteśmy skrajnie krytyczni? Surowo oceniamy siebie i innych wokoło, przez co naturalnie czujemy, że inni również tak na nas będą patrzeć.
Nie ma czego się bać!
Dopiero gdy wyjedziemy za granicę, do Anglii powiedzmy, POCZUJEMY, że niekoniecznie tak trzeba. Tam system oświaty oparty jest na budowaniu, a nie «gruzowaniu», poczucia własnej wartości u ucznia. Również samo językoznawstwo nie koncentruje się na wyłapywaniu „błędów” (lingwistyka preskryptywna), lecz raczej na opisywaniu jak ludzie stosują język (lingwistyka deskryptywna). Szczególnie, że w każdym mieście Anglii native speakerzy jak by nie było, będą mówić inaczej i zamiast się tym przejmować, że nie pasują do „normy”, to są dumni ze swojej wyjątkowości!
Dodatkowo, w Wielkiej Brytanii jest tulu imigrantów, że każdy mówi po swojemu, ze swoim akcentem i kalkami ze swojego rodzimego języka. Normalka. Ważne jest, żeby się dogadać. Nikt tu nie patrzy na człowieka z linijką, by dać po łapach jeśli źle zastosuje czas present perfect – po prostu chce się dowiedzieć, co mamy do powiedzenia. Ponieważ o komunikację, a nie jakąś wyimaginowaną „poprawność językową” nam przecież chodzi.
Twój brak komunikacji przeszkadza/wkurza mnie
No dobrze ale co w takim razie zrobić z lękiem przed oceną?
To oczywiście szerokie zagadnienie psychologiczne. Radziłbym pomyśleć: komu ten lęk jest potrzebny? Kto by chciał go od nas kupić? Jaki jest z niego pożytek? Jeśli okaże się, że nikt nie chce kupić naszego lęku przed oceną, to może i nam nie jest też potrzebny. Wyrzućmy go na śmietnik!
Ba! Tylko jak to zrobić? Pomyśl na przykład, że każdy z kim rozmawiasz nie jest naszą krytyczną nauczycielką ze szkoły, czy sfrustrowaną, czepialską ciotką, ale że rozmawiasz z życzliwymi, przyjacielskimi ludźmi. Nie ważne, czy tak jest naprawdę. To jak będziesz widzieć swoich rozmówców wpłynie na to, czy będziesz bardziej czy mniej rozluźniona, przez co Twój angielski będzie bardziej lub mniej komunikacyjny.
Badania naukowe pokazują wręcz, że lekko podpici studenci dostają lepsze oceny na ustnych egzaminach, mają bardziej komunikacyjny angielski.
Nie wiem jednak czy jest to dobry pomysł na rozmowę o pracę. 😉 Ale na pewno pokazuje to, że stresowanie się ani nie jest dobre dla Twojego ciała i zdrowia, ani w niczym nie pomaga. Po prostu mów najlepiej jak potrafisz i już!
Jest też drugi trick: możesz wyobrazić sobie, że ta bardzo ważna i stresująca osoba przed tobą stoi tam… zupełnie naga, no może w samych skarpetkach. Sytuacja nagle robi się bardziej zabawna i mniej stresująca, prawda?
2. Brak doświadczenia w komunikacji po angielsku
Drugi problem, brak doświadczenia w mówieniu po angielsku, jest już bardziej realny. To nie jest coś, co możemy jakoś «przepracować» w umyśle. Tu żadne psychologiczne tricki nie pomogą. Po prostu jeśli chcemy mówić po angielsku, musimy zacząć mówić po angielsku. Potrzebujemy zbudować nawyk mówienia.
Na kursach języka angielskiego zwykle jest wielu uczniów. Z nauczycielskiego doświadczenia wiem, że trudno jest nie tylko zmusić wszystkich uczniów do mówienia – dodatkowo tak, by każdy mógł dużo mówić, a lekcja nie stała się nudna dla pozostałych. Niektórzy nauczyciele angielskiego są dodatkowo gadułami (zwłaszcza native speakerzy) i czasami nie dają uczniom nawet dojść do głosu!
Zresztą znowu, w 30 osobowej klasie trudno jest dać każdemu się wypowiedzieć, zwłaszcza na poziomie początkującym, gdy trwa to bardzo długo zanim uczeń coś z siebie wyduka. Praca w parach jest dobrym rozwiązaniem – o ile nie kończy się na tym, że uczniowie korzystając z hałasu zaczynają rozmawiać o sporcie i mówią po polsku.
Dodatkowo nie pomaga fakt, że ocena na świadectwie jest głównie oparta na znajomości gramatyki, a nie trudnego do ocenienia rozmawiania. A potem okazuje się, że znamy może gramatyczną regułkę – w końcu zdaliśmy niby maturę z angielskiego – albo znamy to słówko, ale w rzeczywistej sytuacji życiowej słowa nie chcą przejść nam przez gardło. Albo odpowiedź przychodzi po czasie…
Płynnego mówienia po angielsku możemy się nauczyć tylko poprzez mówienie po angielsku! Dla szczególnie zestresowanych dobrym pomysłem będzie trening z… komputerem lub telefonem. Przecież nie da się stresować tym, że słucha nas aplikacja do nauki języka angielskiego z zaprogramowanym rozpoznawaniem mowy – oczywiście polecam tu Speakingo 🙂
3. Co to znaczy, że kogoś angielski jest na poziomie komunikatywnym?
Komunikacyjny angielski to możliwość swobodnej wymiany bez myślenia o gramatycznych regułkach, umiejętność mówienia po angielsku bez sprawdzania słówek w zeszycie.
Komunikacyjny angielski to taki, który automatycznie płynie z gardła, a nie wymaga za każdym razem odwoływania się do szkolnej regułki.
Nie upierałbym się, że musi być całkowicie poprawny gramatycznie. Nikt nie oczekuje też, że będziesz znać wszystkie angielskie słówka. W komunikacyjnym anielskim chodzi o to, że się dogadasz. Bo na tym właśnie polega komunikacja!
Komunikatywny angielski czyli jaki?
Jeśli napiszesz w CV, że Twój angielski jest na poziomie komunikatywnym nie zdziw się jeśli rekruter zechce przeprowadzić z Tobą rozmowę kwalifikacyjną po angielsku, ponieważ komunikatywny angielski to poziom, który pozwala Ci:
- zaprezentować się i zrozumieć, co do nas ktoś mówi o sobie
- przeprowadzić swobodną rozmowę o „byle-czym” (pogoda, sport, moda) dla rozluźnienia atmosfery
- nawiązać kontakty biznesowo-towarzyskie na wyjeździe służbowym
- załatwić interes przez telefon
- zrozumieć komunikaty na lotnisku, stacji kolejowej
- założyć konto w banku
- obejrzeć film akcji bez napisów i dublera
- pójść na randkę z kimś z innego kraju
i tak dalej.
Okej, ale angielski to nie tylko rozmowa – a co z pisaniem po angielsku?
Komunikacyjny angielski w mowie i piśmie
Sytuacja komplikuje się trochę, gdy okazuje się, że pracodawca oczekuje od nas również komunikacyjnego angielskiego w piśmie. Tutaj trzeba będzie sprawdzić naszą pisownię, przeczytać czy to co piszemy ma sens. Polecam używać prostych zdań. Największym błędem wielu uczniów języka angielskiego jest to, że piszą świetnie w języku polskim i chcieliby takimi pięknymi zdaniami wyrazić coś po angielsku. Despacito! 🙂 (powoli).
Aby uniknąć nieporozumień, pisz krótkimi zdaniami i koniecznie przeczytaj swój angielski list czy email, gdy skończysz swe dzieło. Czasami warto też dać komuś – niekoniecznie znającemu perfekt angielski – żeby to przeczytał i powiedział, czy zrozumiał o co nam w ogóle chodziło. Zresztą to często dobry pomysł, nawet jeśli piszemy w swoim ojczystym języku! W komunikacji niewerbalnej nader łatwo o nieporozumienia, dlatego warto tu dołożyć starań, by jasno się wyrazić.
Natomiast dla otuchy na koniec warto powiedzieć sobie jasno:
Komunikacyjny angielski to nie biegły angielski
Komunikacyjny angielski to nie biegły angielski. Nie musisz znać słownictwa specjalistycznego, wystarczy, że opiszesz przedmiot przy użyciu słów, które już znasz. Zresztą opanowanie słownictwa branżowego paradoksalnie to najmniejszy kłopot – zwykle kilkadziesiąt słówek załatwia sprawę. Nie musisz też znać wszystkich konstrukcji gramatycznych – wielu Anglików też ich nie zna!
Wystarczy że w miarę poprawnie i swobodnie będziesz w stanie komunikować się w języku angielskim. I to jest chyba cel, dla którego większość z nas uczy się języka angielskiego.
Dlatego kurs języka angielskiego online Speakingo jest doskonałą propozycją dla każdego, kto chce opanować języka angielski na poziomie co najmniej komunikacyjnym.
A ktoś z Was spotkał się z pytaniem o poziom komunikacyjny angielskiego na rozmowie o pracę? Jak to wyglądało? Udało się? Podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach!
4. Komunikatywny angielski na kursie online Speakingo
Nauka nie polega tu na wałkowaniu gramatyki, ale na rozmawianiu właśnie.
Jak dziecko uczymy się poprzez mówienie, powtarzanie poprawnych zdań i prowadzenie prostych konwersacji. Komputer rozumie co do niego mówimy (technologia rozpoznawania mowy) i stosownie do naszych potrzeb dobiera materiał do powtórek. Chwali, poprawia i nigdy nie traci cierpliwości!
A wszystko to o dowolnej porze dnia i nocy, bez stresu i dojazdów. Zresztą, polecam przekonać się samemu – pierwszy tydzień i tak jest za darmo i bez żadnych zobowiązań.